Bulimia – groźna koleżanka groźnej anoreksji

Mówi się, że najgroźniejszą chorobą, w którą może wpędzić człowieka chęć bycia szczupłym, jest anoreksja. Gdy na ulicy spotka się chudą osobę podejrzewa się u niej anoreksję. Czasami jednak można być w błędzie, a niska waga jej ciała nie jest związana z nieprzyjmowaniem pokarmów, ale z objadaniem się. Na odchudzającego nie czyha tylko jedno niebezpieczeństwo. Anoreksja ma bowiem równie groźną koleżankę – bulimię. Statystyki mówią, że jest ona nawet częstsza, a jej skutki nie są ani odrobiny mniej groźniejsze.

W środkach masowego przekazu – radiu, telewizji, w prasie – na wysoką skalę można odnaleźć wypowiedzi, wręcz przestrogi, dietetyków przed nadmiernym odchudzaniu się. Może nie tyle przed nadmiernym, co przed głupim. Bo zadbać o szczupłą sylwetkę, a co się z tym wiąże o swoje zdrowie, nie jest źle. Nawet chwali się takich ludzi i dopinguje się im, aby jak najdłużej wytrwali w swoich postanowieniach i mieli silną wolę. Jednak tym, co postępują lekkomyślnie – głodzą się, poddają swój organizm morderczym treningom, przestają w ogóle przyjmować pokarmy – nikt nie wystawi dobrej opinii. Mówi się, że mają oni manię odchudzania, że nie potrafią spojrzeć racjonalnie na to, co robią. Wręcz mówi się wprost, że nie myślą, bo doprowadzają swój organizm do ruiny. Tym, którzy rozpoczynają walkę z nadwagą, przechodzą na dietę, bo chcą być szczupli, mówi się, żeby uważali, bo ich odchudzanie może przerodzić się w anoreksję. Gdy ktoś robi sobie głodówki, od razu włącza się lampka ostrzegawcza – podnosi się alarm, bo przecież może się to okazać nawykiem, z którego łatwo jest popaść w chorobę. Nikt jednak tak naprawdę nie zwraca uwagi na te osoby, które opychają się jedzeniem, obżerają się czym popadnie, a potem dopiero przechodzą na głodówki. Bo niby nie ma w tym nic dziwnego – ktoś przybrał na wadze, po tak intensywnym jedzeniu, i teraz próbuje stracić zbędne kilogramy. Co jednak, gdy takie zachowanie powtarza się zdumiewająco często? Co gdy jest ono nawykiem, a głodówki to nie jedyny sposób walki z nadmiarem tuszy po takim jedzeniu? Anoreksja to nie jedyne zagrożenie dla odchudzających się. Bulimia jest równie niebezpieczna i równie podstępna.

Fachowa nazwa tej choroby to żarłoczność psychiczna. Gdyby chcieć sięgnąć do samej etymologii tego słowa, okazałoby się że wywodzi się ona od greckiego wyrażenia, które w tłumaczeniu na język polski oznacza „byczy głód”. Jest zaburzeniem odżywiania, ale w odróżnieniu od wspominanej już anoreksji, polega na nadmiernym objadaniu się, a wręcz mówi się o przejadaniu, po takich napadach obżarstwa zawsze występują zachowania kompensacyjne – najczęściej są to wymioty i głodówki. Zdarza się jednak, że po nadmiernym jedzeniu zażywa się środki przeczyszczające albo oddaje kilkugodzinnym morderczym ćwiczeniom fizycznym. Tak tę chorobę przedstawia naukowy punkt widzenia, który często nie jest znany ludziom z nim nie związanym. Nie mniej jednak większość zdaje sobie sprawę z powagi tej choroby i z jej skutków. Tyle, że nieraz mylona ona jest ze zwykłym objadaniem się, a co za tym idzie, czujność jest uśpiona.

Kiedyś bulimia w ogóle nie była brana pod uwagę w spisie chorób. Mówiono o niej jak o jednym z rodzajów anoreksji. W końcu jednak została wyodrębniona jako osobna przypadłość chorobowa (nastąpiło to dopiero pod koniec XX w.). Mylnie traktowano ją jako zaburzenie związane z anoreksją, gdyż statystyki pokazują, że około 40% anorektyczek miewa napady żarłoczności, ale najczęściej mają one inny przebieg i nie są zupełnie związane z bulimią.

Psycholodzy i dietetycy od lat próbują poznać dokładnie tę chorobę. Przeprowadzono liczne badania i eksperymenty na ludziach różnej płci i wieku, które pozwoliły stwierdzić, że bulimia głównie dopada kobiety (ok. 10%), mały procent zachorowań występuje wśród płci męskiej, nie mniej zdarza się – tylko około 1,5% chorych stanowią mężczyźni. Najwięcej osób chorych na bulimię występuje wśród nastolatków, głównie licealistów, ale dało się zauważyć jeszcze jedną ważną przypadłość – najczęściej stwierdzano ją u osób, które zajmują się (zawodowo lub wyczynowo) profesją, w której szczupła sylwetka jest bardzo istotna – to tancerze, cheerleaderki, baletnice i uprawiający lekkoatletykę. Najwięcej przypadków występuje też u rasy białej. Tak naprawdę wszystko to jednak tylko statystyki, a bulimia może dopaść każdego – nie ma żadnych ograniczeń, które potrafiłyby zatrzymać tę chorobę.

Bulimia jest podstępną przypadłością, którą trzeba leczyć. Walka z nią polega głównie na terapiach z psychologiem, ale sukces – pokonanie jej – zależy tylko od naszego zrozumienia problemu i woli walczenia z nim. Choroba jest o tyle groźna, bo dotyka sfery psychicznej człowieka. Nie jest łatwa do zauważenia, tym bardziej że bulimicy opanowani są obsesją szczupłej sylwetki. Chęć bycia szczupłym popchnęła ich w ręce tej choroby. Chęć najedzenie się jest duża, ale jeszcze większa jest chęć pozbycia się zbędnych kilogramów. Dlatego skutki napadów obżarstwa próbuje się zniwelować przez głodówki albo ciężkie ćwiczenia. Nawet nie zauważy się, kiedy takie postępowanie staje się nawykiem. Wpada się w błędne koło, które nie jest już tylko zwykłym przejadaniem się i walką z nim. To jest już choroba i to w dodatku taka, która prowadzi do wyniszczenia organizmu. W najlepszym wypadku powraca się do zdrowia przez lata, w najgorszym jej konsekwencją jest nawet śmierć.

Wiele razy poruszany już był temat odchudzania, zdroworozsądkowej diety, pogoni za szczupłą sylwetką. Dietetycy i psycholodzy organizowali już niejednokrotnie pogadanki, konferencje o skutkach i zagrożeniach nadmiernej walki z wagą. Powstawały na ten temat prace i książki. Głównie zajmowano się problemem anoreksji, ale i jej koleżanki – bulimii – nie zostawiano bez komentarza. Jest to choroba, która czasami występuje częściej niż zaburzenia anorektyczne, ale jest o tyle trudna do rozpoznania, bo można ją pomylić ze zwykłym objadaniem się. Zachowania kompensacyjne – wymioty, głodówki, zażywanie środków przeczyszczających, jest bowiem bardzo skrupulatnie ukrywane przez bulimików. Osoby te wiedzą, że postępują źle, ale nie potrafią sobie poradzić sami. Potrzebują pomocy. Połowę sukcesu osiągają wówczas, gdy decydują się podjąć leczenie, ale są dopiero na samym początku walki z bulimią. Przed nimi jeszcze długa droga do zdrowia, a i wtedy nie mogą być pewni, że są całkowicie wyleczeni. W najmniej spodziewanym momencie może nastąpić nawrót i ponowna walka z groźną przypadłością psychiczną.
Kreator stron internetowych - przetestuj